Wszystkie kolory Białej Gruby

czwartek, 27 kwiecień 2017 Recenzja
Ikona - Drzewo Ikona - Drzewo

Biała Gruba. Trochę jakby oksymoron. Sprzeczność jakaś. Pozorna. To miejsce przemyślane i spójne w każdym calu. Wszystko tam gra i buczy, niczym orkiestra kopalni Mysłowice-Wesoła, którą kilka miesięcy temu zaprosili na otwarcie. Nas zaprowadziły do nich Silesia Restaurant Week, patriotyzm lokalny, spora doza ciekawości i szczypta marketingu szeptanego. 

Biel 

„Dlaczego nie bioła?” — pytają Ślązacy. Ano dlatego, że to miejsce na granicy, jak kiedyś Mysłowice, na styku kultur i wpływów, łączące tradycję i nowoczesność, hołdujące śląskości, ale i otwarte na inne światy. Widać to już na dzień dobry, w sklepiku z różnościami, który wodzi na pokuszenie nie mniej niż zapachy dochodzące z kuchni. Obok biżuterii i mydła z węgla, książki kucharskie blogerek z Wrocławia i z Warszawy. W wystroju też nie ma oczywistości — dominuje biel. Mocny kontrapunkt dla czerni, która, przemycona tu i ówdzie, swoją obecność najmocniej zaznaczy na talerzach. Łuki okien, drzwi i ścian dzielących przestrzeń łagodzą nowoczesny, minimalistyczny chłód, trochę w nich lekkości, a trochę majestatu miejsca, w którym jada się od… 1864 roku! 

Zieleń

Projektant wnętrza Białej Gruby, Grzegorz Layer, sięgnął po wszystkie odcienie zielonego, jakie spotkać można w kopalni i rozpogodził nieco biało-czarne kontrasty. Zieleń pasuje tutaj również z innego powodu – to pierwszy kolor, jaki kojarzy się z kuchnią roślinną. A pod mysłowickim ratuszem weganie i wegetarianie nie muszą dokopywać się w karcie menu do czegokolwiek, co mogliby zjeść. Podczas Silesian Restaurant Week mogliśmy przetestować menu mięsne oraz wegańskie właśnie. Żur śląski na przystawkę doskonale wpisał się w świąteczny kontekst – zajrzeliśmy na Białą Grubę w Lany Poniedziałek, ale i w sąsiadujący z nim Śnieżny Wtorek, a nie ma lepszego remedium na podłą pogodę od talerza aromatycznej, gorącej zupy. Mocno wyczuwalny zakwas gryczany, puree ziemniaczane, biała grillowana kiełbasa, jajko i chrzan – konkretnie i na temat. W wersji wegańskiej w roli głównej wędzony tempeh czyli sfermentowane ziarna soi — zaskakująco dobre. Nietrudno było nabrać apetytu na więcej.

Czerń 

A może czarna magia, skoro na danie główne zaserwowano nam aż tak rozpływającą się w ustach kaczkę, w duecie z duszoną cykorią, pomarańczami i marchewką w wersji mini? Łukasz Jurkiewicz, właściciel Białej Gruby, o metodzie sous-vide i rodzajach marchewek wie wszystko. Każde danie opowiada tak, że można by je jeść z zamkniętymi oczami. Czarne kluski śląskie, główny punkt wegańskiego programu, warto jednak zobaczyć (aromat oliwy szałwiowej, na której są podsmażane, nie pozwala zbyt długo na nie patrzeć), bo przypominają lśniące bryłki węgla, a to robi wrażenie. Węgiel zresztą, tyle że ten spożywczy, jest wykorzystywany przez szefa kuchni, Piotra Rolnika, do takich właśnie niespodzianek. A skoro slow food to dlaczego nie fest food? Czarny burger i czarny falafel to intrygujący bohaterowie piątkowych i sobotnich wieczorów na Białej Grubie, z którymi chętnie umówimy się na małe co nieco.

Złoto

Na deser zdobyliśmy śląską hołdę – przebicie się przez czekoladową, obsypaną złotem kopułę i dotarcie do musu z chałwy i białej czekolady z ciepłymi wiśniami i porzeczkami to iście kosmiczne doświadczenie. Wiemy już nawet, co kryje się za jadalną ziemią i rzeczonym złotem, ale zostawmy radość eksplorowania śląskiego kosmosu innym. Propozycja dla wegan – pudding z nasion chia z owocami, zabiera z kolei daleko poza Śląsk, w miejsca pachnące mango, marakują, wanilią i kokosem. Oba desery, mimo że wymagają nieco górniczego trudu w przebijaniu się do ich wnętrza, są na medal… złoty oczywiście. 

Biała Gruba to kopalnia pomysłów na to, jak stworzyć miejsce przekonująco opowiedziane od A do Z, w którym forma jest równie ważna i smakowita jak treść. Tym, co swojskie, bliskie od zawsze, można się bezpretensjonalnie, odkrywczo i po prostu – dobrze bawić. Idźcie i bawcie się!

 

OFF Festival Play